Trufelkowy świat

wtorek, 11 grudnia 2012

rewolucje... :)

Dzień dobry, a raczej dobry wieczór!

Na dworze dzisiaj zimno i biało, mnie oczywiście już coś chwyciło. Gorączka, kaszel i katar, ale zaopatrzyłam się już w to i owo i leczę się na własną ręke. Dzisiaj nawet zrobiłam sobie jeden dzień wolnego od szkoły, żeby wyleżeć, no i wyleżałam do 15.00, bo musiałam przysiąść trochę do nauki. 
W ogóle to jestem ostatnio szczęśliwa :)... Taka cała w skowronkach chodzę. Czekają nas remonty, ojj duże remonty. Ale za to będzie moja wymarzona kuchnia z wyjściem na ogród! Ale wtedy będzie gotowanie! Już nie mogę się doczekać, ale jeszcze trochę. Poza tym moje życie zmienia się o 180 stopni! 
Po za wyremontowaną kuchnią, nadejdą inne rewolucje w moim życiu. Ale jestem zdania, że rewolucje zawsze wychodzą na dobre, a przynajmniej powinny.
Pierwsza - której nie mogę się już doczekać, i o której marzyłam (razem z Nim:*) od ponad roku to jest wspólne mieszkanie! W końcu będę miała komu robić jedzenie - czyli to co lubię najbardziej. I w końcu wyprowadzę się z tego mieszkania i nie będę musiała widzieć mojego współlokatora, który już nawet "cześć" nie potrafi nam powiedzieć. (Przyzwyczaiłyśmy się do jego zachowania już). Z dużego miasta do moich kochanych Szamotuł, z bloku do domu z dużym ogrodem i małym laskiem za ogrodem :). Wrazie czego przecież do Poznania mam blisko. No i co najważniejsze będę mieszkać z moim najwspanialszym Mężczyzną :)...
Druga rewolucja - kończę kierunek za którym nie przepadam - germanistykę. Praca na temat "Blog kulinarny jako gatunek tekstowy" narazie idzie ciężko, ale się staram. Trudno mi jest znaleźć bibliografię, jakieś artykuły naukowe na ten temat. Ale staram się, właśnie ogarnęłam ankiety. Dla blogerów kulinarnych i dla osób, które bloga nie mają. Chcę jak najszybciej skończyć te studia i zrobić coś co mnie naprawdę kręci! Może załapie się na jakieś kursy w Poznaniu, tylko niestety nie wiem gdzie takich mogę szukać?
Chętnie bym się na jakiś przeszła już teraz, gdyby jakiś wypadł akurat wtedy, kiedy nie miałabym szkoły, bo czasami wypada tak że mam od poniedziałku do czwartku, ale tego następnego, czyli każdego dnia, przez 11 dni. 
Kolejną rewolucją jest to, że chciałabym znaleźć jakąś fajną pracę, która pozwoli mi się spełniać. Coś związanego z gotowaniem? Bardzo chętnie... Jeszcze myślałam o szkole Viessmanna, ale to znowu nie z tematem. Była już fotografia, chętnie bym ją kontynuowała, gdyby szkoła mnie nie oszukała! I gdyby tak o, nie zniknęła. Teraz germanistyka, której nie lubię, ale chcę skończyć skoro zaczęłam. No i po tym chciałabym znaleźć kursy kulinarne i zapisać się na nie. 

Może ostatnią rewolucją, którą zrobię, będzie nowa fryzura :) Kto wie... 


Miłego wieczoru :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Smacznego!