Trufelkowy świat

poniedziałek, 15 lutego 2016

Romantyczny weekend w HP Park Hotel

W ostatni weekend mieliśmy przyjemność gościć w Hotelu HP Park w Poznaniu, przy Malcie.
Była to realizacja urodzinowej niespodzianki dla mojego Męża :).
Długo szukałam czegoś odpowiedniego, na miły romantyczny, smaczny wyjazd. Na Grouponie niestety na tamten czas nie mogłam znaleźć nic ciekawego, dlatego przeglądałam z osobna wiele hoteli w Poznaniu, i tak przypadkiem trafiłam na HP Park.


HP Park to trzygwiazdkowy hotel, usytuowany nad samym Jeziorem Maltańskim, piękna, cicha, a zarazem dogodna okolica (chętnie wróciłabym tutaj latem). Wokół mnóstwo atrakcji: Termy Maltańskie, Galeria Handlowa Malta (a w niej kino), sieć klubów fitness, korty do squasha, sztuczny stok narciarski, zoo, place zabaw, sztuczne lodowisko, kolejka wąskotorowa, ścieżki rowerowe i idealne do porannego biegania.


Pokój, w którym mieliśmy przyjemność gościć był w idealnym porządku. Wygodne, duże łóżko, widok na Jezioro Maltańskie, wypoczynkowy fotel, sejf, mini bar, darmowe wifi, telefon, łazienka wyposażona w wanno-prysznic, suszarkę i zestaw kosmetyków, zestaw do parzenia kawy i herbaty, woda mineralna, a nawet indywidualnie sterowana klimatyzacja. W pakiecie romantyczny weekend mieliśmy również butelkę czerwonego wina i dwa kieliszki oraz kupony rabatowe na Termy Maltańskie. Tak więc przed romantyczną kolacją był relaks w Maltańskich Saunach.


Obsługa Hotelowa jest bardzo miła, pomocna i uśmiechnięta, co wprowadza sympatyczną atmosferę.


Czas przejść do najlepszej części wyjazdu. Romantyczna kolacja w Restauracji Panorama.
Restauracja serwuje dania kuchni polskiej i europejskiej, wystrój jest bardzo przyjemny (akurat trafiliśmy na walentynkowy, gdyż wczoraj był 14. luty).
Dostaliśmy stolik z widokiem na Jezioro. Karty menu były konkretne, nie zawierały nie wiadomo ilu pozycji, co dla mnie jest plusem. Lepiej mniej do wyboru, a wiadomo, że świeże.



Na przystawkę zamówiłam sobie krewetki z czosnkiem i chilli. Były obłędne! Piękna forma ich podania, do tego świeże pieczywo z masłem czosnkowym... Niebo w gębie.



Mój Mąż zamówił bulion cielęcy, który również przypadł mu do gustu.

Danie główne: dla mojego Ukochanego nie było problemu, bo wybrał tradycyjnie: roladę wołową z pyzami i modrą kapustą.
Ja postawiłam na rybę: grilowany łosoś, ziemniaki dauphinoise, masło ziołowe, puree z kalafiora z wermutem. Genialne! :) Na samą myśl leci mi ślinka.




Czas na deser!
W tym wypadku wybraliśmy tak samo: tradycyjne lody, trzy gałki: pistacjowa, truskawkowa i waniliowa, coulis z brzoskwiń, chrupiące wafelki i posypka (chyba pistacjowa). Ale było pysznie, prawdziwe, tradycyjne lody.



Do pokoju wróciliśmy najedzeni i szczęśliwsi o nowe doznania kulinarne.

Zdjęcia z telefonu (bo niestety nie chciałam pstrykać moim dużym Nikonem, na romantycznej kolacji) ;).

Rano o 9.30 zapukał młody pan Kelner z pysznym śniadaniem do łóżka. 

Idealnie, jak tak wyglądałby każdy poniedziałek, to pokochałabym je bezgranicznie :).
Śniadanie również było syte i bardzo dobre.
Wedle życzenia dostaliśmy wodę z cytryną.
Do tego bukiet z serów i wędlin, pikantne kiełbaski z cebulą, kawę, herbatę, sok jabłkowy, świeże pieczywo oraz świeże owoce. Było naprawdę pysznie!



Pobyt był wspaniały, niestety zleciał w mgnieniu oka. Ale czujemy się zrelaksowani i wypoczęci.
Dzisiaj pojechaliśmy wypróbować pyszną pizzę w Bar a Boo, podawana z różnymi oliwami.
Było naprawdę pysznie, najlepsza okazała się dla nas oliwa czosnkowa. :)


Niestety od jutra powrót do rzeczywistości. Byle do weekendu, bo znowu kolejne atrakcje :).

1 komentarz:

Smacznego!